czwartek, 16 października 2014

Bo­gowie umierają, gdy ludzie przes­tają w nich wierzyć.

Kagnoarioe von Naggaroth

Choć Mrocznym Elfem jest jedynie w połowie, Kraina Chłodu zawsze była dla niego domem, nawet jeśli zawitał do niej tylko raz. Wychowany przez  matkę pośród ludzi, w większości był człowiekiem, jednak natura Kage wyraźnie odbiegała od ludzkiej, Ukończywszy pełnoletność ruszył w świat, zahaczając również o swoją ojczyznę, Naggaroth, całkowicie różniącą się od Estalii w której dotychczas żył. Jednak wojna domowa jaką owładnięty był kraj nie pozwalała na zapuszczenie korzeni, ruszył więc dalej, na zachód, ku Bretonii, a następnie Imperium, gdzie osiadł na stałe i zdobył władzę, jakiej zawsze pragnął.


Stan rzeczy Sens istnienia  

  Kwestia wyboru

Stan rzeczy

      Kage jest człowiekiem bardzo wygodnym, nie znosi niezorganizowania ani sprzeciwu. Lubuje się w przyjaznych dla oka rzeczach, w tym również wszelakich dziewojach, choć nawet tu Kage ma wysokie standardy. Mimo wrodzonej arogancji i cwaniactwa, kulturoznawstwa, wysokich umiejętności dyplomatycznych, szermierczych i niezawodnemu instynktu, a ponadto nieprzeciętnemu urokowi osobistemu i oszałamiającego wyglądu, Kage jest z pozoru nikim. Ma jednak swój świat, świat w którym jest Bogiem. 
      Mógłby być dobrym człowiekiem, wykorzystującym swe zalety i wiedzę do wielkich rzeczy, jednak to co robi zupełnie mu wystarcza - głownie dlatego, iż jest w tym cholernie dobry. Domieszka elfiej krwi czyni go czymś więcej niż zwykłym człowiekiem, ponadto natura mrocznych elfów przejawiała się w nim od dziecka. 
      Dla przeciętnego zjadacza altdorfijskich bułeczek był wyjątkowo przystojnym i obytym mężczyzną, o niesamowitej sile perswazji, bogatym odzieniu i bezdennym mieszku złotych koron. Jednak przeciętni zjadacze bułek łajno wiedzieli. W tym roku skończył trzydzieści siedem lat i był jednym z najbardziej wpływowych złodziei, a nawet ludzi w Altdorfie. Był szefem szefów, twórcą i przedstawicielem Gildii Złodziei co pozwalało mu praktycznie na wszystko. Miał swoją własną bandę rabusiów która, choć bliska jak rodzina, wykonywała jego słowa co do joty, gdyż był złem ostatecznym. Denerwującym i trudnym w obejściu, ale jednak.
      Był mistrzem w kradnięciu, irytowaniu ludzi, ironizowaniu, podrzynaniu gardeł, szwindlu, fałszywym uśmiechaniu się, kłamaniu, a ponadto uwodzeniu dziewek po czym ich dupczeniu. Nie miał własnego domu, jedynie potężny, opuszczony dwór który został przejęty i wyremontowany na potrzeby gildii, w którym mieszka od 10 lat razem z całą swoją złodziejską rodziną. Nie miał ukochanej kobiety, gdyż wszystkie kobiety od niego odchodziły (gdy dowiadywały się o drugiej), nie miał też dziatków - a przynajmniej tak mu się wydawało. Nie pogardziłby dobrym potomkiem, który przejąłby tron ojca oraz wszystkie jego wyśmienite geny - toż to marnotrawstwo cennego nasienia. Altdorf mógłby być pełny małych, cwanych Kage, jednak potencjalne matki nie uznają takich argumentów i każda możliwa nadzieja Gildii kończy na brzuchu z głośnym chlapnięciem, następnie   starannie wycierana szmatą.
      Cóż, nie mógł mieć prawdziwej rodziny, toteż miał tę sztuczną, wielką, pełną bandytów i opijusów która tylko czekała na odpowiednią chwilę by wbić mu nóż w plecy. Ale cóż, Kage wybredną osobą nie bywał, toteż swoją rodzinę póki co kochał i mu wystarczała. Dopóki miał sytuację pod kontrolą.