czwartek, 27 lutego 2020

Czasami po prostu trzeba zaryzykować i liczyć, że to, o co się gra, ma jakąś wartość

Kiedy chcesz rozmawiać ze zwierzęciem, nie poruszaj się. - mówiła. - Nie patrz na nie. Patrz na jakąś roślinę, drzewo, skrawek nieba. Zapomnij, że jesteś Aleksandrem. Pozwól, by jego myśli do ciebie przeszły. 
Sealiah (Sea) driada z Albionu
Sealiah zawsze mocno odstawała od driad tworzących zgromadzenie, w którym przyszła na świat. Podczas, gdy zdecydowana większość z nich przez niemal cały dzień ukrywała się pod postacią drzewa, ta młoda osóbka o lekko skośnych szmaragdowych oczach, gdy tylko matka odwróciła się do niej plecami, wychodziła ze swojej bezpiecznej kryjówki jaką stanowiła wierzba płacząca i umykała najdalej jak mogła, by zabawić się z leśnymi zwierzakami lub innymi magicznymi istotami, które akurat przechodziły przez okolice, czym niejednokrotnie przyprawiła niemal o zawał serca swoje towarzyszki. Bo co by się stało, gdyby jedna z przyszłych następczyń przywódczyni została napadnięta i zamordowana przez któreś z tych ostatnich ? Oczywiście należałoby wydać krwawą wojenkę przeciwko plemieniu, które doprowadziłoby do tej katastrofy. Taki był właśnie tok myślenia owych dam, a Sea im starsza i bardziej doświadczona się stawała, tym bardziej umacniała się w twierdzeniu, że większość spraw da się załatwić na drodze o wiele bardziej pokojowej. Wiedziała jednak, że żadna z jej podwładnych, ani sama rodzicielka za żadne skarby świata nie podzielą jej zdania, co nakłoniło ją do zwrócenia swoich myśli ku nigdy niewidzianemu ojcu. Na samym początku próbowała zagadnąć o niego swoją protoplastkę, ale za każdym razem słyszała, że jako nimfa nie powinna traktować przedstawicieli płci męskiej jako nikogo więcej niż maszynek do rozmnażania, bo jeśli postąpi inaczej, może łatwo zostać przez nich skrzywdzona. Pewnie było w tym trochę racji, ale ona nie chciała tak łatwo odpuścić. Zresztą pozostałe gatunki potrafiły jakoś żyć z nimi we względnej harmonii, więc chyba nie byli aż tacy źli, nieprawdaż ? Nawet tę tezę musiała jednak sprawdzić na własnej skórze, a najlepszym sposobem, by tego dokonać była samotna podróż przez świat, która przelała szalę goryczy, sprawiając, że została wyklęta przez rodzinną familię. Nie zamierzała się tym jednak przejmować, bo czy tak naprawdę można byś samemu na świecie, jeśli jest się obdarzoną umiejętnością rozmawiania z każdym gatunkiem zwierząt, a rośliny są na najmniejsze Twoje skinienie ? Ona przynajmniej uważała inaczej, a co do czyhający zewsząd niebezpieczeństw, to przecież ta z pozoru krucha dziewczyna o długich zielonych włosach, zmieniających swoją barwę na jaskraworudy pod wpływem słonecznych promieni, we władaniu łukiem wyćwiczyła się niemal do tego stopnia, by trafić w cel nawet z zawiązanymi oczami. Zdecydowanie gorzej wyglądałaby sytuacja, gdyby dała się podejść zbyt blisko, bo siły fizycznej w otwartym starciu mogłoby jej rzeczywiście zabraknąć. Nawet wtedy nie należało jej jednak lekceważyć, gdyż w chwili prawdziwego zagrożenia życia potrafiła w sekundę przemienić się w potężne, a przez to o wiele trudniejsze do pokonania drzewo lub w taki sposób wykorzystać okoliczne siły natury, że dobierający się do niej rzezimieszek zwykle padał martwy z potwornym grymasem na twarzy. Gdy dawała się ponieść gniewowi, zwyczajnie nie umiała panować nad swymi magicznymi talentami i mogła niechcący doprowadzić do katastrofy, którą później przeżywała przez wiele dni, żywiąc szczerą nadzieję, że kiedyś poradzi sobie i z tym problemem.
30 wiosen Łuczniczka, zielarka, tancerka uliczna i fletnistka Buntowniczka Pilna potrzeba poznania ojca Najmłodsza córka przywódczyni rodzinnego zgromadzenia Wyklęta przez własny ród
* Większość stworzeń traktuje ją jako zło konieczne, więc kiedy chce się wmieszać w tłum, przemienia się w zwykłą rudowłosą kobietę , a jedynymi elementami zdolnymi ją wtedy zdradzić są zielone znaczenia na skórze, które skrzętnie ukrywa pod długimi sukniami oraz szmaragdowe oczy niepasujące do istoty niemagicznej. Niestety efekt ten potrafi utrzymać tylko przez godzinę, przez co nieraz była przeganiana z bardziej popularnych, dystyngowanych oberży, ponieważ nie zawsze udawało jej się w tym czasie przekonać zgromadzone tam towarzystwo do swoich neutralnych zamiarów.
* Jej wierzchowcem jest biały jeleń, którego rogi i mocne kopyta pomagają czasem Sei wydostać się z opresji.
* W ich pobliżu biega zwykle czarna wadera gotowa w każdej chwili rzucić się na wrogów driady.
* Raz na jakiś czas do tego korowodu dołącza także lis rudy, liczący na łatwy posiłek.
Subtelny wisiorek ze szczerego złota z wygrawerowanymi napisami w dziwnym języku jedyną pamiątką po ojcu Paraliżujący, uwodzicielski śpiew Fletnia Pana
NC

Odautorsko